wschód słońca w Little Massingham |
Farmers Market |
Aussie z Sydney pszczołami się zajmujący |
rasowa bazarówa to ja! |
Starbucks |
Dekoracja halloween |
Nabożeństwo w kościele Prezbiterian |
niezłe foczki! |
Pf... Nie mam żadnego Halloween... Keith go nie obchodzi, w Londynie nie udało mi się zostać, nowy Australijczyk nie chce iść do miasta do pubu na piwo... A zupę z dyni będę robić dopiero jutro :(
Cały dzień w drodze - pobudka wczesnym rankiem, przed wschodem słońca nawet, o 4.37 - i 3 godziny jazdy do Londynu - na targ farmerów ekologicznych! Sprzedawczyni rasowa ze mnie bez dwóch zdań "jaja, smaczne jaja od zadowolonych kur - miód, smaczny miód od wesołych pszczół!".
No i z dnia na dzień większe skonkretyzowanie planów! Jupi!
Szwedo-francuz dzisiejszego dnia uciekł po kryjomu z domu Keith'a - w sumie to się nie dziwię. Miał rację w tym, że to nie jest pomoc na zasadzie HelpX, ale robota ciężka za darmo na zasadach pracy prawdziwej! W każdym razie poznałam nowego, interesującego człowieka, od któtego nauczyłam się przez jeden dzień jak szanować siebie samego i swój czas. Co swoją drogą łączy się z lekcją, jaką dał mi Mick - "czas zacząć podejmować samodzielne decyzje" - zdystansować się i mieć jaja. Tak. Smaczne jaja od zadowolonej kury.
Wychodzi na to, że to mój ostatni tydzień w Little Massingham - jadę do Norwich. Na jakieś 3 tygodnie. Spróbuję czegoś nowego. Czegoś smaczniejszego. Może to będzie smaczny miód spadziowy albo rzepakowy?...
W styczniu startuję natomiast z medytacyjno-duchowo-freelajtową społecznością Hare Krishna. Hare Hare, Rama Rama, Margary
Trzeba będzie stąd wybywać - już chyba najwyższa pora. Mam 50 dni do zagospodarowania:
- tydzień w Luton z szwedo-francuzem
- dwa tygodnie niewiadomej
- pierwsze grudniowe tygodnie z malarką i instruktorką jogi (och och!)
- potem małe hang around the UK
- i australijsko-polskie święta w Londynie
- i styczeń jako jedna wielka niewiadoma
Się obaczy!
Tyle dobrego, że jutro spędzam dzień w Londynie -na markecie (czytaj: będę prowadzić stoisko Keitha z miodem, jajem i warzywem :) ). Mick twierdził, że to niezła zabawa - 4 godziny sprzedawania i gadania z ludźmi, cztery jazdy do i cztery z Londynu. Sam na sam z Keithem. Mrrrr.